Kamil Durczok został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Prokuratura oskarżała go o prowadzenie auta po pijanemu i "sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym". Najwyższy wymiar kary za ten czyn to 12 lat.
Durczok - który zgodził się na podawanie jego nazwiska - został uznany winnym tego, że 26 lipca 2019 r., będąc w stanie nietrzeźwości, prowadził samochód marki bmw x6 na autostradzie A1 oraz spowodował zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu poprzez najechanie na słupki rozdzielające pasy ruchu na remontowanym odcinku drogi krajowej nr 1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego.
Jak dowiedziały się media, Kamil Durczok wracał wówczas znad morza, gdzie przebywał u swojego brata. Oznacza to więc, że po pijanemu przejechał przez pół Polski.
Sąd skazał Durczoka na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Dziennikarz nie może także prowadzić pojazdów przez okres 5 lat i musi wpłacić 30 tys. zł na Fundusz Sprawiedliwości. Wyrok nie jest prawomocny.
- Jeżeli chodzi o nasze stanowisko co do potencjalnego odwołania się, to oczywiście zostanie ono przemyślane i omówione z moim klientem, wtedy podejmiemy decyzję. Dla nas najważniejsze z tego wyroku jest to, że sąd podzielił w pełni naszą argumentację, iż w ramach tego zdarzenia nie doszło do bezpośredniego niebezpieczeństwa powstania katastrofy, co od początku sygnalizowaliśmy prokuraturze - powiedział obrońca dziennikarza mecenas Łukasz Isenko.
Podczas ogłaszania wyroku, dziennikarza nie było na sali.