25 sierpnia pod sklep w Zdzieszulicach Górnych podjechał mężczyzna. 52-latek był tak pijany, że aż się zataczał. Gdy ekspedientka odmówiła mu sprzedaży alkoholu chciał kontynuować jazdę, ale wtedy do akcji wkroczyli świadkowie. Pijany kierowca nie chciał oddać kluczyków od pojazdu i ukrył się w lesie. Tam znaleźli go wezwani na miejsce policjanci.
- W chwili zatrzymania twierdził, że to nie on przyjechał oplem pod sklep. Badanie stanu trzeźwości wykazało, że zatrzymany miał w organizmie blisko 2,5 promila alkoholu - informują bełchatowscy policjanci.
Po wytrzeźwieniu w policyjnym areszcie usłyszał zarzut kierowana pojazdem w stanie nietrzeźwości. Teraz będzie się tłumaczył przed sądem. Grozi mu do 2 lat więzienia.