Siatkarze PGE Skry stopniowo wzmacniają obciążenia. Za nimi okres adaptacyjny, który był wprowadzeniem do normalnego okresu przygotowawczego.
- Za nami dwa tygodnie pracy ściśle fizycznej, troszeczkę spokojnej, jeśli chodzi o skakanie. Ale było sporo ruchu, sporo dotykania piłek. Widać po chłopakach, że są bardzo spragnieni siatkówki, a po drugie, że trening techniczny jest bardzo ważny, bo od dawna nie grali w siatkówkę i widać po niektórych, że są rozregulowani - mówi trener bełchatowian Michał Mieszko Gogol.
Zespół póki co trenuje w dosyć okrojonym składzie, bo w związku z pandemią pojawiły się problemy z przyjazdem zawodników z innych zakątków świata. Tak było w przypadku Irańczyka Milada Ebadipoura, który już zawitał do Bełchatowa.
- Były z tym duże kłopoty, a w cały proces zaangażowanych było wielu pracowników klubu, którzy poświęcili wiele wysiłku, by Milad mógł wrócić. Na pewno dla niego było bardzo ważne to, że mógł spędzić dwa miesiące z rodziną, bo nie miał takiego czasu od kilku lat. Na pewno odżył mentalnie i przyjechał uśmiechnięty. Potrzebuje trochę czasu, by wrócić do formy fizycznej, ale mamy ten czas - przyznaje szkoleniowiec PGE Skry.
W oczekiwaniu na Amerykanów
Milad Ebadipour już jest, teraz czas na kolejnych obcokrajowców. Aktualnie bełchatowski klub organizuje przylot do Polski dwóch nowo pozyskanych amerykańskich siatkarzy - Tylora Sandera i Jenningsa Franciskovica. W PGE Skrze są dobrej myśli.
- Wszystko jest na ostatniej prostej i w przeciągu maksymalnie dziesięciu dni powinni być z nami - dodaje Gogol.
Jeśli chodzi o polskich zawodników, którzy jeszcze nie dołączyli do PGE Skry, to Grzegorz Łomacz, Karol Kłos i Norbert Huber są na zgrupowaniu reprezentacji Polski, a Mateusz Bieniek przechodzi rehabilitację po zabiegu kolana.
Jak informuje klub, od 3 sierpnia zespół ma trenować w komplecie. Przypominamy, że jedna z najlepszych siatkarskich lig na świecie ma wystartować w weekend 12-13 września.