246 mandatów, 19 wniosków o ukaranie do sądu i 137 pouczeń - to bilans działań bełchatowskich policjantów wobec osób, które nie noszą maseczki. Statystyki dotyczą okresu od 10 do 17 października.
- Mandatów cały czas przybywa i to niestety jest nasza rzeczywistość. Większość mieszkańców stosuje się do obostrzeń, ale nie brakuje takich osób, które je lekceważą. Celem naszych działań jest troska o zdrowie i życie mieszkańców - mówi rzecznik policji w Bełchatowie Iwona Kaszewska.
Jak się okazuje, stróże prawa dostają też coraz więcej telefonów od bełchatowian.
- Zgłaszają nam, gdy ktoś nie ma założonej maseczki, np. w sklepie czy w komunikacji miejskiej. Takie telefony zdarzają się coraz częściej. Na miejsce wysyłany jest patrol policji - informuje Iwona Kaszewska.
Z ulicy prosto do więzienia
Policjanci niezmiennie najczęściej patrolują miejsca, gdzie są większe skupiska ludzi, m.in. miejskie targowisko, przy galerii oraz marketach. Podczas takich kontroli trafiają się też niezłe "kwiatki".
Kilka dni temu w ręce bełchatowskich mundurowych wpadł 21-letni mieszkaniec śląskich Mysłowic. Młody mężczyzna ściągnął na siebie uwagę policjantów, bo nie miał na twarzy maseczki. Interwencja mundurowych szybko przybrała bardzo nieoczekiwany dla 21-latka obrót.
Wyszło na jaw, że mężczyzna był poszukiwany do odbycia kary pozbawiania wolności. Mieszkaniec Mysłowic został zatrzymany i przewieziony do policyjnego aresztu, skąd trafi prosto za więzienne kraty.
Dodatkowo, za brak maseczki ukarany został mandatem.