Bez przemarszu ulicami miasta, uroczystej akademii z tradycyjnym krupniokiem czy karczmy piwnej. Takiej Barbórki jak w tym roku górnicy z Bełchatowa nie pamiętają. Z powodu pandemii obchody zorganizowano w skromniejszej niż dotychczas formie.
Orkiestra górnicza, która tradycyjnie budziła mieszkańców już od godz. 5 rano chodząc ulicami miasta, w tym roku zagrała tylko kilka chwil pod siedzibą zarządu PGE GiEK na ulicy Węglowej.
- Najważniejsze jest zdrowie i życie górników. Tutaj bezwzględnie nie możemy nikogo narażać, musimy zachować reżim. Dla nas jest istotne to, że udało nam się zachować bezpieczeństwo w zakładach, kopalniach, elektrowniach i nie mamy przypadków czy wzrostów zakażeń. Na szczęście wszystkie przypadki koronawirusa, które się u nas pojawiły, to przypadki wniesione z innych środowisk - mówi Andrzej Kopertowski wiceprezes zarządu PGE GiEK.
Z kolei w nabożeństwie w intencji pracowników kopalni i ich rodzin z racji obowiązującego reżimu sanitarnego wzięła udział tylko garstka osób. Górnicy mogli uczestniczyć w mszy przez internet.
Rokrocznie Barbórka jest nie tylko podsumowaniem i podziękowaniem za miniony rok pracy, ale także okazją do mówienia o przyszłości. A ta wydaje się być pełna pytań. W październiku grupa PGE przedstawiła strategię całkowitego odejścia od węgla. Chce to zrobić do 2050 roku. Ten plan nie podoba się związkom zawodowym kopalni i elektrowni Bełchatów, które grożą strajkiem.
Stawianie na energię odnawialną, a w rządowych planach pojawia się też elektrownia jądrowa. Tak może wyglądać przyszłość Bełchatowa po zakończeniu wydobycia węgla brunatnego.