Bełchatowianie zajęli drugie miejsce w grupie A, którą w cuglach wygrała inna polska drużyna - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Podopieczni Michała Mieszko Gogola musieli czekać na rozstrzygnięcia w pozostałych grupach licząc, że dorobek punktowy pozwoli im znaleźć się w gronie trzech drużyn z drugiego miejsca, które wywalczą awans do ćwierćfinałów. Świetne wiadomości dla bełchatowian nadeszły wczoraj z Kazania, gdzie miejscowy Rubin pokonał Berlin Recycling Volleys, co oznaczało, że do kolejnej rundy przeszła drużyna z Bełchatowa. Apetyt, jak wiadomo, rośnie w miarę jedzenia.
- W tej chwili gramy mecze co trzy dni na trzech frontach. Mamy teraz dużo meczów pod koniec lutego, a teraz dochodzi jeszcze Liga Mistrzów. Chcielibyśmy wygrywać każdy mecz, ale wiadomo, że przy takim natężeniu ten poziom będzie falował. Fajnie byłoby znaleźć się w najlepszej czwórce, skoro jesteśmy już w ósemce. Na pewno będzie to nasz cel. Teraz wystarczy czekać na losowanie. Dla nas to ekscytująca przygoda i na tle tych wszystkich przeciwności, z którymi trzeba się mierzyć w tym sezonie, na pewno będzie to fajne granie - mówi Michał Mieszko Gogol, trener PGE Skry.
Szkoleniowiec bełchatowian przyznaje, że lubi grać z potęgami. Na kogo chciałby trafić w walce o półfinał Ligi Mistrzów?
- Nie wiem, ale wydaje mi się, że trafimy na Zenit Kazań (śmiech). Każdy ma swojego faworyta, swój typ. To nie jest tak, że teraz będziemy sobie wybierać. Każda z drużyn jest znakomita, ale podświadomie czuję, że będzie to ekipa z Kazania - dodaje Gogol.
PGE Skra Bełchatów ma bardzo bogatą kolekcję trofeów, ale wciąż brakuje jednego - zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Najbliżej tego celu bełchatowianie byli w 2012 roku. Wówczas w finale rozgrywanym w łódzkiej Atlas Arenie po dramatycznym spotkaniu przegrali 2:3 z Zenitem Kazań.
Jeśli jesteście świadkami ciekawego wydarzenia w waszej okolicy, piszcie do nas i ślijcie zdjęcia na [email protected]!
Polecany artykuł: